Siły światłości
- 38,00 zł 36,90 zł
- szt.
- Producent: Vocatio
- Waga: 0.4 kg
-
Dostępność:
Jest
Czas realizacji: 1 - 2 dni robocze
- Autor: Br. Andrew i Al Janssen
- ISBN: 978-83-7829-027-8
- Liczba stron: 400
- Wymiary: 125 x 195 mm
- Rok wydania: 2012
Opowieść o nadziei, która rozświetla mrok wojny toczącej się na Bliskim Wschodzie
Tych historii nie usłyszysz w wieczornych wiadomościach…
Tych ludzi nigdy nie zapomnisz…
W samym środku nieustannych debat, protestów, zamieszek, samobójczych ataków i przerywanych negocjacji jeden człowiek dokonuje wielkich zmian.
Niegdyś znany z przemycania Biblii za Żelazną Kurtynę, od trzydziestu lat Brat Andrew poświęca swój czas zupełnie nowej misji. Odwiedzając Liban, Izrael i Zachodni Brzeg Jordanu, dociera do przywódców lokalnych kościołów i zachęca ich, by nie uciekali przed falą przemocy, ale umacniali swoje wspólnoty, które staną się zalążkiem zmian. Jego misją jest zanieść światło nadziei braciom znajdującym się w samym centrum walk, w tym najbardziej niespokojnym regionie świata.
BRAT ANDREW zaczął potajemnie przewozić Biblie do krajów bloku wschodniego w 1955 roku. Z tamtej inicjatywy narodziła się organizacja Open Doors International. Brat Andrew jest autorem i współautorem wielu książek, w tym Bożego przemytnika i Prześladowanych za wiarę.
AL JANSSEN jest autorem i współautorem ponad dwudziestu pięciu książek. Jest członkiem zarządu Open Doors USA oraz kierownikiem ds. public relations w Open Doors International.
Autor: Br. Andrew i Al Janssen
Wydanie: pierwsze
Data i miejsce wydania: Warszawa 2012
Format: 125 x 195 mm
Oprawa: miękka
Liczba stron: 400
ISBN: 978-83-7829-027-8
Fragment książki:
WSTĘP
Niektórzy czytelnicy mogą uznać tę książkę za kontrowersyjną.
Znajdą się tacy nawet w Open Doors, organizacji założonej
przez Brata Andrew. Przypomnę, że powstała ona
w 1955 r. po jego wizycie w Polsce. Wtedy to Brat Andrew
miał okazję zaznać prześladowań Kościoła przez komunistyczny
reżim.
Tym, którzy nas nie znają, wyjaśniam, że naszym celem
jest umacnianie i wspieranie członków Kościoła, którzy są
dyskryminowani i prześladowani z powodu wiary w Jezusa
Chrystusa. Osiągamy ten cel, przekazując Biblie i inne materiały
chrześcijanom, którzy we własnym kraju nie mają
do nich dostępu. W 2003 r. przekazaliśmy blisko 4 mln.
egzemplarzy Biblii, Biblii dla dzieci oraz innych materiałów
formacyjnych chrześcijańskim wspólnotom w Azji, Afryce,
Ameryce Płd. i w krajach muzułmańskich. Oprócz tego
przeszkoliliśmy 22 tysiące liderów, instruując ich jak kierować
wspólnotami i zachować silną wiarę, mimo dyskryminacji
i prześladowań.
Gdy pod koniec lat sześćdziesiątych ukazała się książka
Boży przemytnik, Brat Andrew nie mógł już osobiście odwiedzać
krajów Związku Sowieckiego i Europy Wschodniej.
Jednym z miejsc, do których poczuł się wezwany, był
Bliski Wschód. Niepokoiło go bowiem to, co tam ujrzał.
Zaczął coraz częściej mówić o tym regionie, zwłaszcza o rodzącym
się tam muzułmańskim fanatyzmie, którego pojawienie
się wywarło ogromny wpływ na mieszkających tam
chrześcijan. Czuł, że należy zrobić wszystko, by umocnić
Kościół na Bliskim Wschodzie, aby mógł stać się światłem
nadziei w samym centrum nieustannego konfliktu.
Co więcej, Brat Andrew postanowił zanieść Ewangelię
Jezusa Chrystusa wrogom Izraela. Czasem za narzędzie służyły
mu słowa, innym razem chrześcijańska postawa miłości
bliźniego. Poprzez tego rodzaju działania, zachęcił tamtejszy
Kościół do ponownego zastanowienia się nad swoją misją.
Brat Andrew mógł wreszcie w pełni poświęcić się działaniom
misyjnym na Bliskim Wschodzie w 1995 r., gdy ja
przejąłem kierownictwo nad Open Doors. W efekcie tego
zaangażowania powstała ta książka. Nie jest ona głosem
poparcia dla którejkolwiek ze skonfliktowanych stron, choć
wiele uwagi poświęcono w niej kurczącej się społeczności
palestyńskich chrześcijan.
Musimy pamiętać, że poglądy chrześcijan różnią się
w wielu kwestiach eklezjalnych czy teologicznych, jak np.
mówienie językami, proroctwo czy pewność zbawienia.
Konflikt na Bliskim Wschodzie jest dodatkowo jedną z najbardziej
kontrowersyjnych kwestii. Zmierzyliśmy się z nią
na łonie naszej organizacji i okazało się, że są w niej osoby
stojące po obydwu stronach barykady. Mimo to kochamy
się i pracujemy razem, ponieważ jednoczy nas wspólny cel,
jakim jest pomoc Kościołowi Jezusa Chrystusa.
Modlę się, by ta książka poruszyła wierzących na całym
świecie, inspirując ich do jeszcze gorliwszej modlitwy
i solidarności z braćmi zamieszkującymi ten niespokojny
region. Im bliżej jesteśmy przyjścia naszego Pana, tym
większej jedności potrzebujemy. Zarówno Żydzi wierzący
w Mesjasza, jak i arabscy bracia potrzebują naszej modlitwy
i naszego wsparcia.
Niech ta książka wskaże jedyną drogę do pokoju na
Bliskim Wschodzie – światło Chrystusa, które rozjaśni mrok
tego tragicznego w skutkach konfliktu.
Johan Companjen
Prezes Open Doors
CZĘŚĆ I
UMOCNIJ RESZTĘ
Pognieciony, stalowy szkielet tli się na środku jednej z ulic
Jerozolimy. Wyją syreny. Świadkowie płaczą. Słyszymy, że
w autobusie pełnym ludzi miał miejsce kolejny samobójczy
atak.
Ile to już razy widzieliśmy podobne akty terroru? Czy
takie wiadomości nie robią już na nas wrażenia? O zamachach
słyszymy od lat i wiemy, że one nie ustaną. Będzie odwet.
Zginą ludzie. Kolejny zamach pociągnie za sobą kolejne
ofiary.
Czy przemoc nigdy się nie skończy?
Jakie to ma znaczenie dla nas, chrześcijan w Europie?
Rozdział 1
KOSZMAR
Jerozolima, 4 września 1997
Karen Alan załatwiła swoje sprawy i wracała do biura
mieszczącego się na drugim piętrze budynku przy ulicy
Ben Yehudy. Po obydwu stronach deptaka były sklepy
i kawiarnie. Mieszkańcy miasta i turyści przechadzali się
brukowaną ulicą lub siedzieli przy wystawionych na zewnątrz
stolikach, popijając kawę i przyglądając się przechodniom.
Zaraz po Starym Mieście, oddalonym o 1,5 km
na wschód ulicą Jafską, to miejsce było ulubionym zakątkiem
zagranicznych turystów. To tutaj kupowali menory,
mezuzy i wyszywane jarmułki, a ci o bardziej wykwintnych
gustach oryginalną żydowską biżuterię, dzieła sztuki i ceramikę.
W tej tętniącej życiem części Zachodniej Jerozolimy
miał swoją siedzibę King of Kings College1. Zaledwie miesiąc
wcześniej Karen zaczęła tam pracować jako redaktorka
i tłumaczka. Po lunchu kobieta wbiegła energicznie po
schodach, by od razu zabrać się do pracy. Zdążyła wejść
1 W 1999 r. nazwę szkoły zmieniono na Israel College of the Bible.
do biura i zawiesić torebkę na krześle, gdy eksplozja nieomal
zwaliła ją z nóg. Chwyciła się biurka, by nie upaść na
ziemię. Po chwili nastąpił kolejny wybuch, a potem jeszcze
jeden, silniejszy niż pozostałe, zatrząsł budynkiem w posadach.
Przez chwilę brzęczało jej w uszach. Zesztywniała
w oczekiwaniu na kolejny wybuch. Wtedy dotarły do jej
uszu krzyki kolegów. O mój Boże, to nie może być prawda
– pomyślała. Odwróciła się i razem z innymi pobiegła do
biura, którego okna wychodziły na ulicę. Zanim wyjrzała,
by zobaczyć, co się stało, usłyszała potworne krzyki dochodzące
z dołu. Widok był wstrząsający. Zakrwawione
ciała ludzi – niektórych przytomnych, niektórych nie – leżały
rozrzucone na ulicy i na przylegających do niej chodnikach.
Jedna z ofiar zdołała się podnieść i szła przed siebie,
a strumień krwi z otwartej rany głowy spływał na jej twarz.
Kilku świadków stało nieruchomo. Inni biegali chaotycznie
w tę i z powrotem.
Umysł Karen nie był w stanie przetworzyć wszystkich
bodźców atakujących jej zmysły. Skierowała wzrok na
miejsce, gdzie leżały oderwane nogi jednego z zamachowców
samobójców. Wybuch rozsadził mu tułów. Powoli zaczynały
docierać do niej dźwięki. Odezwały się alarmy
w samochodach i sklepach. Dzwonił telefon komórkowy.
Wycie policyjnych i strażackich syren ogłosiło przybycie
posiłków. Kurz zmieszany z zapachem materiałów wybuchowych
i spalonych ciał drażnił jej nozdrza i oczy. Ratownicy
medyczni przeprowadzali selekcję rannych, czekając
na posiłki. Wykrzykiwano rozkazy. Policja zaczęła otaczać
miejsce tragedii kordonem.
Nagle Karen przypomniała sobie, że jej przyjaciółka
Shiri, która pracowała w sąsiednim pokoju, powinna o tej
porze być w drodze do biura. Co się z nią stało? Podeszła
do telefonu i wybrała jej numer, ale nikt się nie zgłosił. Niewiele
myśląc, zbiegła schodami na dół i przedarłszy się
przez tłum przerażonych gapiów dotarła do głównego wyjścia,
gdzie zatrzymał ją policjant. Tuż przed drzwiami leżało
ciało. – Nie wolno wychodzić – ostrzegł.
Oszołomiona kobieta wróciła na górę, do swojego biura.
Ponownie wybrała numer koleżanki. Bez odpowiedzi.
Próbowała zebrać myśli, choć lęk ściskał ją za gardło. Jedynym,
co zdołała z siebie wykrzesać, była krótka modlitwa:
Panie, niech Shiri nie będzie jednym z tych ciał leżących
na ulicy.
Wszyscy pracownicy zebrali się przy oknach, przyglądając
się makabrycznej scenie. Kilku działaczy prawicowych
pojawiło się tuż przed kordonem policji, skandując:
„Śmierć Arabom!”. Karen zauważyła, że szyby we wszystkich
oknach przy deptaku rozprysły się na kawałki, z wyjątkiem
tych w jej biurze. Ilu ludzi zostało poranionych rozpryskującym
się szkłem? – zastanawiała się.
Dotarło do niej, że cała drży. Nie była w stanie pracować,
ale musiała coś zrobić. Co kilka minut dzwoniła do
Shiri, za każdym razem bez skutku. Gdzie są najbliższe
szpitale? Złapała książkę telefoniczną i zaczęła dzwonić.
W żadnym z okolicznych szpitali nie zanotowano nazwiska
jej przyjaciółki. Wyglądając przez okno, zaczęła myśleć
o najgorszym. A co jeśli Shiri jest jednym z tych spalonych
ciał? Czy jestem gotowa na taką wiadomość? Nie! Poczuła,
jak wzbiera w niej fala paniki. Odepchnęła ją całą swoją
wolą.