Minuta po śmierci
- 34,90 zł 29,66 zł
- szt.
- Producent: Dobry Skarbiec.pl
- Waga: 0.4 kg
-
Dostępność:
Jest
Czas realizacji: 1 - 2 dni robocze
- Autor: Erwin W. Lutzer
- ISBN: ISBN 978-83-61131-93-9
- Liczba stron: 176
- Wymiary: 135x205 mm
- Rok wydania: 2019
Minutę po śmierci poczujesz się albo szczęśliwy, albo przerażony. Wtedy jednak będzie już za późno, aby zmienić swoje plany na przyszłość.
Śmierć nieubłagalnie przychodzi do wszystkich ludzi, ale życie na niej się nie kończy. Dla jednych, śmierć jest początkiem niekończącej się radości, dla innych, niekończącej się rozpaczy. W najnowszym wydaniu swojej bestsellerowej pozycji Minuta po śmierci pastor Erwin W. Lutzer przedstawia biblijną perspektywę życia po śmierci.
Książka porusza takie tematy jak:
- Channeling, reinkarnacja i śmierć kliniczna
- Jak wygląda niebo i piekło
- Sprawiedliwość i wieczna kara
- Wiara w Bożą opatrzność
- Przygotowanie się na ostatni moment w życiu
Mimo że życie po śmierci jest owiane tajemnicą, Biblia rzuca pewne światło poza zasłonę. Dr Lutzer wyjaśnia, czego możemy oczekiwać po drugiej stronie.
Po przeczytaniu tej pozycji poczujesz realność wieczności oraz ożywienie i pocieszenie w codziennym życiu.
Erwin W. Lutzer jest emerytowanym pastorem kościoła The Moody Church w Chicago, w którym służył ponad 35 lat. Jest też cenionym autorem programów radiowych nadawanych w całych Stanach Zjednoczonych i międzynarodowym mówcą konferencyjnym. Napisał wiele książek, m.in. Your Eternal Reward i How You Can Be Sure You Will Spend Eternity With God. Wraz ze swoją żoną, Rebeccą, posiadają troje dzieci i ośmioro wnucząt.
Spis treści
Wstęp: Witamy w wieczności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7
1. Próby spojrzenia poza zasłonę . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13
2. Zejście do mroku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31
3. Wkraczanie do chwały . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 49
4. Witamy! Oto przybyłeś! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 71
5. Życie w Nowym Jeruzalem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 95
6. Kiedy Hades zostaje wrzucony do piekła . . . . . . . . . . . . 115
7. Moment otwarcia zasłony . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 141
8. Dziś możesz wiedzieć, gdzie będziesz jutro . . . . . . . . . 163
Wstęp
Witamy w wieczności
Minutę po tym, kiedy przekroczysz otwierającą się dla
ciebie zasłonę, doświadczysz jednej z dwóch możliwości.
Spotkasz witającego cię serdecznie Jezusa lub ujrzysz
mrok, jakiego nigdy się nie spodziewałeś. Tak czy owak, twoja
przyszłość zostanie określona w sposób wieczny i nieodwracalny.
„Oblicze, które budzi zachwyt albo przerażenie wszechświata”,
jak pisał C. S. Lewis, „musi zwrócić się do każdego
z nas z tym lub tamtym wyrazem, przepełniając niemożliwą
do wypowiedzenia chwałą lub budząc wstyd niemożliwy do
zmycia ani uśmierzenia”. Pisarz przypomina: „To poważna
rzecz albo zgroza i przerażenie spotykane dotąd – jeśli
w ogóle – tylko w koszmarach sennych: żyć w niebiańskiej
społeczności, gdzie najnudniejszy i najmniej ciekawy osobnik,
z którym rozmawiamy, pewnego dnia może stać się postacią,
którą będziemy chcieli otoczyć czcią… To z nieśmiertelnymi
istotami żartujemy, pracujemy, bierzemy ślub, kłócimy się
i na koniec wspólnie doznajemy nieśmiertelnych koszmarów
lub wieczystych wspaniałości”1.
Wszyscy, którzy dostąpią przywileju bycia w niebie, na powrót
zobaczą swoich znajomych. Przyjaźnie – tak drastycznie
zniweczone przez śmierć – rozpoczną się od miejsc, w których
ustały. W obliczu tego, co zobaczą, odejdzie w niepamięć
wszelkie wyobrażenie nieba, o jakim słyszeli. Zupełnie
wszystko i zupełnie na zawsze.
Natomiast inni – naprawdę całkiem wielka liczba – zostaną
otoczeni mrokiem, miejscem niekończącego się nienasycenia
i bezustannej żałości. Powrócą wciąż żywe wspomnienia,
uczucia, obrazy z ich ziemskiego życia. Będą nachodzić
ich i gnębić. Poczną rozmyślać o swoich przyjaciołach, rodzinie,
krewnych. Nie ustaną w rozdrapywaniu utraconych
szans, choć intuicyjnie będą wiedzieć, że ich przyszłość jest
pozbawiona nadziei i nie widać jej końca. Śmierć będzie dlań
o wiele gorsza, niż wszystko, co mogą sobie wyobrazić.
Podczas gdy krewni i przyjaciele zajmą się planowaniem
twojego pogrzebu – decydując się, jaki wybrać nagrobek,
który kawałek ziemi czy kto będzie niósł trumnę – będziesz
bardziej żywy niż kiedykolwiek. Ujrzysz Boga na Jego tronie,
otoczonego miriadami aniołów i świętych, bądź poczujesz
nieopisany ciężar winy, samotności, porzucenia. Nie należy
się łudzić. Nie istnieje nic poza tymi ekstremami: nieustająca
szczęśliwość lub pożoga przygnębienia.
Przenieść się z jednego miejsca do drugiego nie będzie
możliwe. Choć będą upływać stulecia i tysiąclecia, wznosić się
będą doniosłe krzyki, zawodzenia i da się odczuć potworną
ilość cierpienia, to twoje możliwości przemieszczania się zawężą
się do obecnego miejsca. Zamieszkujący niższe obszary
ciemności i mroku nigdy nie przekroczą bram prowadzących
do światła i nieustającego dobrostanu, poczucia szczęśliwości
i spełnienia. Szybko odkryją, że wzniosłe słowa, rzewnie podnoszone
podczas pogrzebu, nijak się mają do rzeczywistości,
jakiej obecnie doświadczają. Och! Gdyby tak ci tłumnie przybyli
goście mogli choć przez moment ujrzeć ich oblicza!
Niegdyś na jednym z amerykańskich cmentarzy pewien
nagrobek został przyozdobiony następującym epitafium:
Stój, kiedy przechodzisz, mój przyjacielu!
Wszak takich jak ty znałem wielu.
Tutaj, gdzie ja, będziesz i ty.
Na śmierć gotów bądź, nie uroń łzy.
Ktoś, przechodząc i czytając te słowa, dopisał niezgrabnie:
Obiecać nie mogę, że pójdę za tobą,
Gdyż nie wiem, którą poszedłeś drogą.
Miałem kiedyś okazję poprowadzić dwa zupełnie odmienne
pogrzeby. Pierwszy dotyczył chrześcijańskiej kobiety wielkiej
wiary. Jej życie naznaczone było niezwykłym poświęce-
niem dla Chrystusa. Na twarzach rodziny dało się zauważyć
wyraz tryumfu. Niewymuszona radość mieszała się z ludzkim
poczuciem smutku.
Drugi pogrzeb dotyczył zmarłego nagle w wypadku niewierzącego.
Tutaj żal jego krewnych mieszał się z rozpaczą
i beznadzieją. W żaden sposób nie przyjmowali pociechy.
Każdy z nas podąży do grobu jedną z tych dróg. Jeśli Jezus
dotąd nie wróci, wszyscy przejdziemy przez tę spiżową bramę,
opisaną u Hamleta jako wrota „obcego nam kraju, skąd
nikt nie wraca”2.
Myślenie o miejscu, do którego zmierzamy, daje nam jasną
perspektywę. Wyobraźmy sobie taśmę mierzącą odległość od
ziemi do najdalszej gwiazdy. Nasz pobyt tu, na ziemi, wyglądałby
na niej jak odbicie włosa. W zestawieniu z całą rozciągłością
taśmy, byłby niezauważalny. Ujmując to bardziej bezpośrednio:
żadna miara i żaden dystans nie może równać się wieczności.
Bez względu na to, jak twórczo będziemy usiłować to
zmierzyć, nigdy nie uda nam się oddać rozmiaru wieczności.
Każdy chce dobrze inwestować swój kapitał. Zgodnie
z utartym powiedzeniem: „Wyciągnąć, ile się da”. Jednakże
najlepsze inwestycje to te, które są bezpieczne i trwałe. Jeśli
nauczymy się tej lekcji, wówczas będziemy przeznaczać czas
na to, co nigdy się nie kończy. Czymże jest życie, jeśli nie preludium
do wieczności?
Ktoś opowiedział mi niedawno historię o pewnej parze,
zażywającej rozkoszy na jednym z najwyższych pięter apartamentowca
z widokiem na ocean. Nie byli jednak świadomi, że
pod nimi szaleje pożar – nie mieli szans na przeżycie. To były
ich ostatnie chwile. Podobnie wielu z nas korzysta z uroków
życia, beznamiętnie lekceważąc fakt, że śmierć jest nie tylko
nieunikniona, lecz rychlejsza, niż nam się wydaje. Mimo że
nie wszystko w życiu może być pewne, co do jednego nie ma
wątpliwości: wszystko, za czym się uganiamy w tym świecie,
jest tymczasowe. W istocie rzeczy cały ten świat i to, co nagromadziliśmy,
kiedyś obróci się w niwecz.
Pamiętam, jak wszedłem do sklepu z książkami i przeglądałem
prasę podróżniczą. Pewna para z zapałem wybierała
mapy i przewodniki po miastach Europy i Hawajach. Inna
grupka roześmianych trzydziestolatków szukała kursów do
szybkiego przyswojenia języka obcego. Bez wątpienia przez
dłuższy czas odkładali na ten cel pieniądze, rezerwowali urlopy
i zostawiali wszelkie inne obowiązki, żeby móc kupić bilety
i polecieć na upragnione wakacje. To wszystko po to, żeby
przez dwa tygodnie odetchnąć.
Pomyślałem: jak wielu z nich poświęca co najmniej tyle
samo uwagi na myślenie o nieprzemijalnym miejscu, do którego
– czy tego chcą, czy nie – nieodparcie zmierzają? Nie
dawało mi spokoju pytanie, jak wielu z nich potrafi czytać
przewodniki, studiować mapy i uczyć się języka niebios? Europa
i Hawaje były dla nich czymś bardziej rzeczywistym niż
wieczny świat zmarłych. Wszak pomimo ich szczytnych planów
i tych niezwykłych miejsc, z każdym dniem byli coraz
bliżej swojego ostatecznego celu.
Założeniem niniejszej książki jest przyjrzeć się temu, co
Biblia mówi o pozaziemskim życiu. Wielu, którzy przeczyta-
ją te słowa, dozna pociechy. Inni będą zaniepokojeni. Natomiast
każdy czegoś się nauczy. Muszę przyznać, że nie mam
jakiegoś wielkiego objawienia na ten temat. Noszę jedynie
żarliwe pragnienie precyzyjnego wyjaśnienia tego, co mówi
o tym Biblia.
Modlę się, żebym z Bożą pomocą nakreślił obraz chwalebnego
nieba, aby ci, którzy gotowi są tam wejść, wykrzyczeli,
że nie mogą się doczekać. Modlę się również, ażeby udało
mi się uczynić piekło tak przeraźliwym, aby ci, którzy nie są
przygotowani na śmierć, zdecydowali się zaufać Temu, który
ma moc wyratować ich „od nadchodzącego gniewu”.
Możemy z łatwością sprawić, by śmierć, która dotąd zdawała
się być naszym wrogiem, stała się przyjaciółką, trzymającą
nas za rękę podczas ostatecznego Bożego wezwania. Niechaj
wypełni nas wdzięczność, że Bóg wyposażył nas w świetlny
miecz. Kiedy go dobywamy, rozświetlamy rozpostartą wokół
ciemność. Doprawdy śmierć nie jest beznadziejnym lejem,
który wciąga nas w bezdenne nieznane.
Czego więc się spodziewasz minutę po śmierci?
Minutę po tym, kiedy przekroczysz otwierającą się dla
ciebie zasłonę, doświadczysz jednej z dwóch możliwości.
Spotkasz witającego cię serdecznie Jezusa lub ujrzysz
mrok, jakiego nigdy się nie spodziewałeś. Tak czy owak, twoja
przyszłość zostanie określona w sposób wieczny i nieodwracalny.
„Oblicze, które budzi zachwyt albo przerażenie wszechświata”,
jak pisał C. S. Lewis, „musi zwrócić się do każdego
z nas z tym lub tamtym wyrazem, przepełniając niemożliwą
do wypowiedzenia chwałą lub budząc wstyd niemożliwy do
zmycia ani uśmierzenia”. Pisarz przypomina: „To poważna
rzecz albo zgroza i przerażenie spotykane dotąd – jeśli
w ogóle – tylko w koszmarach sennych: żyć w niebiańskiej
społeczności, gdzie najnudniejszy i najmniej ciekawy osobnik,
z którym rozmawiamy, pewnego dnia może stać się postacią,
którą będziemy chcieli otoczyć czcią… To z nieśmiertelnymi
istotami żartujemy, pracujemy, bierzemy ślub, kłócimy się
i na koniec wspólnie doznajemy nieśmiertelnych koszmarów
lub wieczystych wspaniałości”1.
Wszyscy, którzy dostąpią przywileju bycia w niebie, na powrót
zobaczą swoich znajomych. Przyjaźnie – tak drastycznie
zniweczone przez śmierć – rozpoczną się od miejsc, w których
ustały. W obliczu tego, co zobaczą, odejdzie w niepamięć
wszelkie wyobrażenie nieba, o jakim słyszeli. Zupełnie
wszystko i zupełnie na zawsze.
Natomiast inni – naprawdę całkiem wielka liczba – zostaną
otoczeni mrokiem, miejscem niekończącego się nienasycenia
i bezustannej żałości. Powrócą wciąż żywe wspomnienia,
uczucia, obrazy z ich ziemskiego życia. Będą nachodzić
ich i gnębić. Poczną rozmyślać o swoich przyjaciołach, rodzinie,
krewnych. Nie ustaną w rozdrapywaniu utraconych
szans, choć intuicyjnie będą wiedzieć, że ich przyszłość jest
pozbawiona nadziei i nie widać jej końca. Śmierć będzie dlań
o wiele gorsza, niż wszystko, co mogą sobie wyobrazić.
Podczas gdy krewni i przyjaciele zajmą się planowaniem
twojego pogrzebu – decydując się, jaki wybrać nagrobek,
który kawałek ziemi czy kto będzie niósł trumnę – będziesz
bardziej żywy niż kiedykolwiek. Ujrzysz Boga na Jego tronie,
otoczonego miriadami aniołów i świętych, bądź poczujesz
nieopisany ciężar winy, samotności, porzucenia. Nie należy
się łudzić. Nie istnieje nic poza tymi ekstremami: nieustająca
szczęśliwość lub pożoga przygnębienia.
Przenieść się z jednego miejsca do drugiego nie będzie
możliwe. Choć będą upływać stulecia i tysiąclecia, wznosić się
będą doniosłe krzyki, zawodzenia i da się odczuć potworną
ilość cierpienia, to twoje możliwości przemieszczania się zawężą
się do obecnego miejsca. Zamieszkujący niższe obszary
ciemności i mroku nigdy nie przekroczą bram prowadzących
do światła i nieustającego dobrostanu, poczucia szczęśliwości
i spełnienia. Szybko odkryją, że wzniosłe słowa, rzewnie podnoszone
podczas pogrzebu, nijak się mają do rzeczywistości,
jakiej obecnie doświadczają. Och! Gdyby tak ci tłumnie przybyli
goście mogli choć przez moment ujrzeć ich oblicza!
Niegdyś na jednym z amerykańskich cmentarzy pewien
nagrobek został przyozdobiony następującym epitafium:
Stój, kiedy przechodzisz, mój przyjacielu!
Wszak takich jak ty znałem wielu.
Tutaj, gdzie ja, będziesz i ty.
Na śmierć gotów bądź, nie uroń łzy.
Ktoś, przechodząc i czytając te słowa, dopisał niezgrabnie:
Obiecać nie mogę, że pójdę za tobą,
Gdyż nie wiem, którą poszedłeś drogą.
Miałem kiedyś okazję poprowadzić dwa zupełnie odmienne
pogrzeby. Pierwszy dotyczył chrześcijańskiej kobiety wielkiej
wiary. Jej życie naznaczone było niezwykłym poświęce-
niem dla Chrystusa. Na twarzach rodziny dało się zauważyć
wyraz tryumfu. Niewymuszona radość mieszała się z ludzkim
poczuciem smutku.
Drugi pogrzeb dotyczył zmarłego nagle w wypadku niewierzącego.
Tutaj żal jego krewnych mieszał się z rozpaczą
i beznadzieją. W żaden sposób nie przyjmowali pociechy.
Każdy z nas podąży do grobu jedną z tych dróg. Jeśli Jezus
dotąd nie wróci, wszyscy przejdziemy przez tę spiżową bramę,
opisaną u Hamleta jako wrota „obcego nam kraju, skąd
nikt nie wraca”2.
Myślenie o miejscu, do którego zmierzamy, daje nam jasną
perspektywę. Wyobraźmy sobie taśmę mierzącą odległość od
ziemi do najdalszej gwiazdy. Nasz pobyt tu, na ziemi, wyglądałby
na niej jak odbicie włosa. W zestawieniu z całą rozciągłością
taśmy, byłby niezauważalny. Ujmując to bardziej bezpośrednio:
żadna miara i żaden dystans nie może równać się wieczności.
Bez względu na to, jak twórczo będziemy usiłować to
zmierzyć, nigdy nie uda nam się oddać rozmiaru wieczności.
Każdy chce dobrze inwestować swój kapitał. Zgodnie
z utartym powiedzeniem: „Wyciągnąć, ile się da”. Jednakże
najlepsze inwestycje to te, które są bezpieczne i trwałe. Jeśli
nauczymy się tej lekcji, wówczas będziemy przeznaczać czas
na to, co nigdy się nie kończy. Czymże jest życie, jeśli nie preludium
do wieczności?
Ktoś opowiedział mi niedawno historię o pewnej parze,
zażywającej rozkoszy na jednym z najwyższych pięter apartamentowca
z widokiem na ocean. Nie byli jednak świadomi, że
pod nimi szaleje pożar – nie mieli szans na przeżycie. To były
ich ostatnie chwile. Podobnie wielu z nas korzysta z uroków
życia, beznamiętnie lekceważąc fakt, że śmierć jest nie tylko
nieunikniona, lecz rychlejsza, niż nam się wydaje. Mimo że
nie wszystko w życiu może być pewne, co do jednego nie ma
wątpliwości: wszystko, za czym się uganiamy w tym świecie,
jest tymczasowe. W istocie rzeczy cały ten świat i to, co nagromadziliśmy,
kiedyś obróci się w niwecz.
Pamiętam, jak wszedłem do sklepu z książkami i przeglądałem
prasę podróżniczą. Pewna para z zapałem wybierała
mapy i przewodniki po miastach Europy i Hawajach. Inna
grupka roześmianych trzydziestolatków szukała kursów do
szybkiego przyswojenia języka obcego. Bez wątpienia przez
dłuższy czas odkładali na ten cel pieniądze, rezerwowali urlopy
i zostawiali wszelkie inne obowiązki, żeby móc kupić bilety
i polecieć na upragnione wakacje. To wszystko po to, żeby
przez dwa tygodnie odetchnąć.
Pomyślałem: jak wielu z nich poświęca co najmniej tyle
samo uwagi na myślenie o nieprzemijalnym miejscu, do którego
– czy tego chcą, czy nie – nieodparcie zmierzają? Nie
dawało mi spokoju pytanie, jak wielu z nich potrafi czytać
przewodniki, studiować mapy i uczyć się języka niebios? Europa
i Hawaje były dla nich czymś bardziej rzeczywistym niż
wieczny świat zmarłych. Wszak pomimo ich szczytnych planów
i tych niezwykłych miejsc, z każdym dniem byli coraz
bliżej swojego ostatecznego celu.
Założeniem niniejszej książki jest przyjrzeć się temu, co
Biblia mówi o pozaziemskim życiu. Wielu, którzy przeczytają
te słowa, dozna pociechy. Inni będą zaniepokojeni. Natomiast
każdy czegoś się nauczy. Muszę przyznać, że nie mam
jakiegoś wielkiego objawienia na ten temat. Noszę jedynie
żarliwe pragnienie precyzyjnego wyjaśnienia tego, co mówi
o tym Biblia.
Modlę się, żebym z Bożą pomocą nakreślił obraz chwalebnego
nieba, aby ci, którzy gotowi są tam wejść, wykrzyczeli,
że nie mogą się doczekać. Modlę się również, ażeby udało
mi się uczynić piekło tak przeraźliwym, aby ci, którzy nie są
przygotowani na śmierć, zdecydowali się zaufać Temu, który
ma moc wyratować ich „od nadchodzącego gniewu”.
Możemy z łatwością sprawić, by śmierć, która dotąd zdawała
się być naszym wrogiem, stała się przyjaciółką, trzymającą
nas za rękę podczas ostatecznego Bożego wezwania. Niechaj
wypełni nas wdzięczność, że Bóg wyposażył nas w świetlny
miecz. Kiedy go dobywamy, rozświetlamy rozpostartą wokół
ciemność. Doprawdy śmierć nie jest beznadziejnym lejem,
który wciąga nas w bezdenne nieznane.
Czego więc się spodziewasz minutę po śmierci?